W centrum miasta na spacerze
w kiepską aurę, powiem szczerze,
zoczył suczkę atrakcyjną piękny pies.
On przykładnie wykarmiony,
sierść błyszcząca z każdej strony (to jest zawsze ludzkiej troski test).
Ona ślicznie wykąpana,
jakby w wannie Wassermanna,
posiadaczka rudej kity niczym lis.
Zagadnęła z seksapilem:
”W polityce brudu tyle.
Moi państwo popierają tylko PIS.”
On z wyższością okiem strzelił:
”Najwyraźniej poszaleli.
Moi dadzą się pokroić za PO.”
No i koniec znajomości.
Już za chwilę w wielkiej złości
w swoją stronę szybkim krokiem każde szło.
Nie pogodzi się upartych.
To jest problem nie na żarty.
Wszelkie próby to niestety kula w płot.
Oto wniosek dość ponury.
Dziś, gdy poszły w ruch pazury,
łatwiej znajdą wspólny język pies i kot.